Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej wydał decyzję ws. żołnierzy Pułku „Azow”. Zostali uznani za terrorystów
Żołnierze Pułku „Azow” wsławili się szczególnie podczas obrony kombinatu metalurgicznego „Azowstal” – ostatniego punktu oporu Ukraińców w Mariupolu. Wraz z żołnierzami 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej bohatersko bronili oblężonego obiektu przed przeważającymi siłami wroga.
Atak na kolonię karną, w której przebywali „Azowcy”
Na rozkaz dowództwa wojskowego Ukrainy, obrońcy „Azowstalu” poddali się w drugiej połowie maja. Decyzja o zaprzestaniu walk została umotywowana chęcią uratowania życia i zdrowia żołnierzy, którzy nie mogli już liczyć na odsiecz. Innymi słowy, nie chciano skazać obrońców na pewną i niestety bezcelową śmierć.
Obrońcy „Azowstalu” zostali wywiezieni przez Rosjan na okupowane tereny w Donbasie. Część z nich została uwięziona w kolonii karnej w miejscowości Ołeniwka w obwodzie donieckim. W ubiegły piątek, 29 lipca, rosyjskie media poinformowały o ataku artyleryjskim na zabudowania kolonii.
Ukraińcy zapewniają, że w ogóle nie atakowali okolic Ołeniwki
Wstępne doniesienia mówiły o co najmniej 53 ofiarach śmiertelnych i 75 rannych. Wszyscy należeli do Pułku „Azow”. Rosja oskarżyła o przeprowadzenie ataku oskarżono stronę ukraińską, która rzekomo miała w ten sposób nie dopuścić do składania zeznań przez swoich żołnierzy.
Ukraińcy zdecydowanie zaprzeczyli, by w ostatnim czasie przeprowadzili jakikolwiek ostrzał we wskazanym rejonie. Ponadto oświadczyli, że Rosjanie sami przeprowadzili atak na Ołeniwkę, aby pozbyć się znienawidzonych przez nich żołnierzy Pułku „Azow”.
Zmiana miejsca pobytu tuż przed ostrzałem
Ponadto, jak wynika z ustaleń ukraińskich służb wywiadowczych, jeńcy zostali umieszczeni w zbombardowanych zabudowaniach zaledwie na kilka dni przed atakiem. – To były baraki, gdzie przebywali żołnierze batalionu „Azow”. Zostali tam przeniesieni kilka dni przed bombardowaniem. Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego – tłumaczył informator ukraińskiego wywiadu.
Los pojmanych żołnierzy Pułku „Azow” od samego początku budził najgorsze obawy, gdyż rosyjska propaganda określa ich mianem „nazistów”. W rosyjskiej przestrzeni publicznej wielokrotnie pojawiały się wezwania do skazania na śmierć jeńców z tej formacji.
„Nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na poniżającą śmierć”
Na przykład w ubiegły piątek, 29 lipca, ambasada Rosji w Londynie zacytowała na Twitterze propagandowe nagranie, w którym pada apel o powieszenie „Azowców”. W tym miejscu należy podkreślić, że taki rodzaj egzekucji – w przeciwieństwie do rozstrzelania – stanowi hańbiącą formę dla żołnierza
„Bojownicy Azowa zasługują na egzekucję, ale nie na śmierć od ognia plutonu egzekucyjnego, ale przez powieszenie, ponieważ nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na poniżającą śmierć” – czytamy we wpisie rosyjskiej ambasady.
Choć w dalszej części wiadomości pojawia się sugestia, że są to słowa małżeństwa z Mariupola, ostrzelanego rzekomo przez Ukraińców, to nietrudno odczytać ten komunikat jako pogląd samych pracowników ambasady. Na końcu umieszczono zresztą hasztag, oskarżający obrońców Ukrainy o nazistowskie poglądy.
Pułk „Azow” uznany za organizację terrorystyczną
Jak donosi agencja Reutera, Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej wydał właśnie decyzję, która toruje drogę do wymierzenia „Azowcom” kary wieloletniego pozbawienia wolności – tj. do 20 lat – w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Zostali oni bowiem uznani za członków organizacji terrorystycznej.
„Rosyjski Sąd Najwyższy uznał we wtorek [2 sierpnia – red.] ukraiński Pułk”Azow„ za grupę terrorystyczną (...) Umożliwia to osądzenie schwytanych żołnierzy zgodnie z surowymi przepisami antyterrorystycznymi” – czytamy w komunikacie agencji Reutera.
W Rosji nie wykonuje się kary śmierci, ale wkrótce może się to zmienić
Warto wspomnieć, że rosyjskie prawo karne wciąż dopuszcza możliwość orzeczenia kary śmierci, jednak od 1997 r. obowiązuje moratorium, czyli zawieszenie jej wykonywania.
Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, w Rosji coraz częściej pojawiają się głosy za przywróceniem najwyższego wymiaru kary. Taki postulat wysunął m.in. były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.